Wednesday, December 2

Dyplom licencjata fotografii.

Najpierw była nerwówka, kiedy na dwie godziny przed wejściem do pokoju komisji wieszałyśmy zdjęcia na ścianach. Ledwo zdążyłyśmy. Właściwie to szanowna komisja była na tyle uprzejma, żeby na nas poczekać. Spałam tej nocy dokładnie dwie godziny w pekaesie, Sylwia przyjechała z psem, a Agata zakochana, tego dnia fota z Renatą pojawiła się w łódzkiej gazecie jako przykład skrupulatnego studenta. Potem się obroniłyśmy. Następnie spędziłyśmy wieczór na małym oblewaniu, a kolejny dzień na fotografowaniu Łodzi. Zagadał do nas nieznajomy i tak już z nami został, stając się naszym przewodnikiem po zakamarkach łódzkich ulic. Okazał się być przemiłym Piotrkiem, doktorantem socjologii, który, o dziwo, już był zaznajomiony z naszymi pracami, o których dyskutował z punktu widzenia, na jaki nigdy byśmy nie wpadły (eh, socjolodzy). Na koniec zjedliśmy super zestaw pierogów i wróciłam do domu jako licencjonowany fotograf.

Eh. Łódź.





























A ostatnie zdjęcie to, hmm, tak wyglądają drzwi w akademikowej ubikacji, wpisy są po wewnętrznej stronie pomieszczenia, tej od strony sedesu, rzecz jasna:)

1 comment: